Jakby ktoś miał ochotę spojrzeć w mniej męską prasę
http://kobieta.interia.pl/gwiazdy/news-clint-eastwood-etatowy-przystojniak,nId,2 210267
czasami nawet tutaj mozna się sporo dowiedzieć
Tak się w ogóle przy okazji zastanawiam, że jego upodobanie do ról grużlików, facetów po przeszczepie serca, facetów z rakiem i innych kombinacji (z których gruźlica zdaje się jednak być ulubiona) jest jakimś sposobem na oswojenie tego lęku o własną sprawność.
[Jeśli ktoś po westernach zamruga ze zdziwienia, jak taki kawał chłopa może mieć to wszystko, spieszę wyjaśnić - to są filmy sensacyjne Clinta świeższej produkcji najczęściej; chociaż ostatnie stadium gruźlicy zaliczył już w 'Drodze do Nashvile'.]
Nie mówiąc o kobietach w jego filmach, które kończą na OIOMie po strzelaninie albo gwałcie. W 'Brudnym Harrym' wydawało mi się to zbiegiem okoliczności, ale po iluś seansach dochodzę do wniosku, ze bycie znajomą/dziewczyną Clinta naraża na śmierć lub kalectwo. Nie sadystycznie, co to, to nie, szacunek dla kobiety jest, ale pręgi i siniaki też.