Na stan dzisiejszy obejrzałem 35 filmów Clinta i przyznaję, że ranking ułożyłbym bardzo podobnie, choć nie wrzuciłbym do niego 'Pale Rider' ;) Cieszy mnie, że jego filmy wychodzą nie rzadziej niż jeden na 2 lata, a zdarzają się dwa w ciągu roku :D

Tak, Clint sporo kręci, a mimo to nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu - rzadkie zjawisko, niemal niespotykane.
Też już mam na liczniku 35 jego filmów, w ubiegłym roku przybył nam Sully - bardzo dobry, Clint wycisnął z tej historii 100%.
Co do rankingu to jak już napisałem, bardzo ciężko było mi go ułożyć, bo na prawdę jest w czym wybierać. Teraz jak tak na niego patrzę po dwóch latach to sam się sobie dziwię gdzie są Heartbreak Ridge, Flags of Our Fathers czy choćby Invictus :-) Niemniej i tak bym raczej nic tutaj nie zmienił, ewentualnie np.mógłbym zamienić miejscami ósemkę z dziewiątką.

Podobno już jest pomysł na 36sty film i powoli zaczną kręcić, więc obstawiam że wyjdzie pod koniec roku, albo w przyszłym. Jeśli jednak w 2018, to mamy szansę na 2 filmy ;)) Ja się nie podejmuję układania rankingów, jeśli ktoś ma powyżej 25 filmów, dobrych filmów - jak Clint.

Może tak być, że w 2018 doczekamy się kolejnych dwóch filmów Clinta, okaże się.
Tak sobie właśnie pomyślałem, że nie kojarzę drugiego reżysera, który by miał powyżej 25 bardzo dobrych filmów w dorobku :-) Ty widzisz kogoś takiego? Nie żebym czcił tylko filmy Clinta, a resztę olewał, nic bardziej mylnego, ale po prostu aż tylu wybitnych filmów według mnie, nie nakręcił nikt inny. Tym drugim mógłby być Sam Peckinpah, ale trochę za ostry tryb życia chłop prowadził i się przedwcześnie przekręcił, a tym samym nie zdążył nakręcić więcej filmów. Z drugiej strony gdyby tak nie żył to byłby innym człowiekiem, miał inne podejście do kina i kręcił w inny sposób, już niekoniecznie tak mocny.

Hmm, jedyny na myśl przychodzi mi Martin Scorsese. Co prawda ma na koncie 24 filmy, ale w moim mniemaniu każdy jest na wysokim poziomie. Podobno są dwa typy reżyserów, jedni jak Scorsese, Kubrick, czy Polański którzy piszą, starannie dobierają ekipę i dają z siebie 110% podczas produkcji z czego wynika dłuższy okres pomiędzy kolejnymi filmami. Ten drugi typ to ktoś jak właśnie Eastwood, czy Hitchcock którzy inspirują samą obecnością na planie, a zdarza im się dać wolną rękę współpracowników gdzie oni w tym czasie popijają kawę z gazetą w rękach :)

Co do Scorsese to pełna zgoda, dla mnie to jest reżyser numer 2 spośród tych wciąż aktywnych zawodowo. Jak dotąd widziałem 18 jego filmów i faktycznie wszystkie uważam za co najmniej dobre, najlepsze to (nie będę oryginalny) - Goodfellas, Casino, Raging Bull, Departed i The Wolf of Wall Street.
Jest wielu innych wybitnych reżyserów, którzy też kręcą cały czas na najwyższym poziomie (Mann, Fincher, Inarritu, Tarantino, bracia Coen), ale to jeszcze nie te liczby. Tarantino zapowiedział, że ma zamiar nakręcić tylko 10 filmów i zająć się czymś innym. Czyli możemy się spodziewać jeszcze dwóch + ewentualnie trzeci Kill Bill i tyle. Sądzę, że to sensowna idea. Lepiej jest nakręcić 10 perełek niż np.15-20 filmów dobrych + do tego kolejnych 15-20 gniotów. Liczy się jakość, nie ilość.

A wracając do Eastwooda, ta wiadomość poprawiła mi dzień:
http://www.filmweb.pl/news/Clint+Eastwood+o+pogromcach+terroryst%C3%B3w-122758
Skoro zdjęcia zaczną w tym roku, to podejrzewam, że jeśli się Clint pośpieszy to w grudniu możemy iść na premierę, a jeśli nie, to początek 2018 jest bardzo prawdopodobny :) Ten człowiek nie zawodzi :D

01 Za wszelką cenę
02 Listy z Iwo Jimy
03 Gran Torino
04 Bez przebaczenia
05 Niesamowity jeździec
06 Wzgórze Rozdartych Serc
07 Oszukana
08 Doskonały świat
09 Prawdziwa zbrodnia
10 Mściciel