Prawdą jest to, co pisano już tutaj. Dziś takich filmów już się nie kręci. Niestety.
Film bardzo oszczędny jeśli chodzi o formę, ale dla mnie bardzo bogaty co do treści. Oszczędne dialogi. Bez zbędnej paplaniny. Fantastyczne plenery. Świetny scenariusz, w tym zarysowane postaci- przede wszystkim tyt. bohatera. Tak facetów dziś w kinie się nie przedstawia. Dla mnie najpiękniejsza scena to monolog Niedźwiedziego Pazura( jakże inny od monologów Cezarego Pazury na "kabaretach"Polsatu) i ostatnia scena, kiedy JJ przełamuje się i kończy krucjatę, znajduje ziemię(może teraz już swoją?), gdzie będzie żył wspólnie(obok?) tubylców. Po prostu kwintesencja wolności. Pycha!!!
Fakt,ta ostatnia scena wymiata ! Chyba najwiecej tresci bez wypowiedzenia slowa. Ktora jeszcze mnie powaliła ? Spiewajacy indianin w minucie smierci scigany przez JJ. Jak godzi sie z tym ze za chwile umrze.Fajnie zrobione. Wogole klimat filmu troche jak w " Pewnego razu na dzikim zachodzie"
Jak zobaczyłem zwrot 'genialny manifest wolności' od razu przypomniał mi się film "Dersu Uzała" Kurosawy. Cholernie dobry klimat, na każdym kroku walka o życie, gdy natura ma przewagę.